poniedziałek, 31 maja 2010

Oponki

Delikatny smak sera i ta nieodparta chęć by sięgnąć jeszcze raz po "tą ostatnią", sprawia, że oponki są jedynie chwilowym gościem na naszym stole:) Miękkie i pachnące, przywodzą na myśl beztroskie wakacje w górach, wypady na Słowację i słońce, słońce, słońce:)

Przepis podpatrzyłam u Cioci Iwonki:) Na zdjęciu gościnnie występuje Vault Boy, nasza "trzęsigłówka";), którego uśmiech jest idealną kopią radości, jaka zagościła na twarzy Mr.T, kiedy zobaczył mały stosik oponek;P
Składniki:
3 1/4 szklanki mąki pszennej
50 dag mielonego białego sera
1/2 kostki margaryny
2 żółtka
2 jajka
Łyżeczka sody (dałam proszek do pieczenia)
3 łyżki octu
3/4 szklanki cukru
Olej

Do mąki dodajemy ser, rozdrobioną margarynę, jajka, żółtka, sodę i ocet. Wyrabiamy dokładnie ciasto.
Wałkujemy i szklanką wycinamy oponki, a ich środek kieliszkiem.
Wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy kilka minut.

Smacznego:)

czwartek, 27 maja 2010

Dorsz w sosie pomidorowo-ananasowym

Dziś coś na rozruszanie szarych komórek:) Zagadkę znalazłam w czasopiśmie CD-ACTION numer 02/2009 (161):

"Trzech gości w hotelu zadzwoniło i zamówiło dwie duże pizze. Dostawca wkrótce je dostarczył razem z rachunkiem na $30. Każdy z gości dał mu banknot $10 i chłopak wyszedł.(...) Kiedy dostawca daje kasjerowi te $30, ten mówi mu, że zaszła pomyłka. Rachunek powinien być tylko na $25, a nie $30. Kasjer daje chłopakowi pięć banknotów po $1 i mówi, żeby zaniósł je z powrotem trzem gościom, którzy zamówili pizzę.(...) W drodze do ich pokoju chłopak wpada na pewną myśl. Przecież oni nie dali mu napiwku, a i tak się nie da podzielić tych $5 na trzy równe części. Zatem on zatrzyma sobie $2 jako napiwek, a im zwróci $3.(...) Chłopak puka do drzwi i jeden z gości otwiera. Dostawca wytłumaczył mu, że zaszła pomyłka i daje $3, po czym odchodzi ze swoimi $2 napiwku w kieszeni.
Teraz zaczyna się zabawa! Wiemy, że $30 - $25 = $5. Co nie?
$5 - $3 = $2. Prawda? No to w czym jest problem? Wszystko się zgadza?
Niezupełnie. Odpowiedzcie na to: każdy z trójki gości dał $10. Każdy z nich dostał z powrotem $1. To oznacza, że każdy zapłacił $9, co pomnożone przez 3 daje $27. Chłopak od pizzy zatrzymał $2 napiwku, $27 + $2 = $29.
Gdzie,do jasnej cholery, jest jeszcze jeden dolar?"
Jak sądzicie? :)

Żeby Wam się lepiej myślało, proponuję przepis na rybkę w sosie, który zaczerpnęłam ze strony Pychotka.pl Króluje w nim imbir, ananas i kiełki. Można zamiast ryby dać pierś z kurczaka i sądzę, że danie będzie również pyszne:)
Składniki:
50 dag filetów z dorsza
Puszka ananasa
Świeży ogórek
Cebula
Słoiczek przecieru pomidorowego
Garść kiełków (dałam kiełki fasoli mung oraz mix kiełkowy)
Kawałek swieżego lub sproszkowanego imbiru (u mnie sproszkowany, ok. 2 łyżeczek)
Mąka
Przyprawy (papryka słodka, pieprz, sól, zioła prowansalskie, tymianek)
Oliwa z oliwek

Kiełki przelać gorącą wodą.
Rybę przyprawić, obtoczyć w mące i usmażyć.
Zeszklić cebulę, dodać pokorojonego ananasa i ogórka.
Dodać przecier pomidorowy, imbir oraz kiełki, doprawić do smaku. Dusić 5 min.
Dodać rybę, delikatnie wymieszać z sosem. Chwilę jeszcze podgrzewać.

Smacznego!

niedziela, 23 maja 2010

Koktajl pomidorowy

Pod wpływem wyjazdu Bediqusa i Ghaleny do Indii, my również postanowiliśmy poznać smak tego egzotycznego kraju i wybraliśmy się do knajpki blisko Rynku. Jak wyglądają knajpy w Indiach, nie mam zielonego pojęcia, może oświecą mnie wspomniani wyżej globtroterzy:) W tej było kolorowo, kraśnie i praśnie, pełno słoników, koralików oraz błyskotek. W tle grała ichniejsza muzyka. Gdy kelnerka przyjmowała zamówienie, zapytała czy chcemy dania pikantne, mechanicznie odpowiedziałam, że tak. Mr.T popatrzył na mnie i rzekł: "No Nemuś, podziwiam cię, w knajpie indyjskiej chcesz się zmierzyć z daniem pikantnym". Machnęłam lekceważąco ręką, przecież nie będzie, aż tak pikantne, jesteśmy w Polsce, nie? Było...Przez następne 45 min, walczyłam z pożarem w ustach. Przy okazji innych zamówień na sali, dowiedziałam się, że mają kucharza, który hojną ręką sypie przyprawami...Od obiadu minęło już 6 godzin, a ja nadal czuję ogień w brzuszku;) Czy na tym właśnie, polegają Twoje "orgazmy kulinarne" Ghalena? :P  

Po powrocie szybciutko sięgnęłam po przepis pochodzący z książki "Kuchnia polska". Aksamitny smak z delikatną nutką bazylii, dla wszystkich smakoszy soku pomidorowego.
Składniki:
1 litr maślanki (dałam kefir)
Szklana soku pomidorowego (dałam 1,5)
Łyżka ketchupu
Przyprawy (bazylia, vegeta)

Wszystkie składniki miksujemy. 

Smacznego!

czwartek, 20 maja 2010

Odwrócony omlet

Niby wolne, ale żadnej chwili wytchnienia:) Najpierw balowało się na wieczorze panieńskim Attyde. Było niesamowicie:) Szkoda, że nie da się zrobić powtórki:D Czekam Kochana na zdjęcia, zwłaszcza te w tym czerwonym, pierzastym wdzianku-hihihi:) Później zamarzył mi się wyjazd w góry. Skończyłam w śniegu! A na koniec powódź...zerwane mosty...i szukanie dróg okrężnych...Po takim wypoczynku musiałam się wzmocnić konkretnym daniem, które raczej w tym miesiącu nie zagościłoby na naszym stole, ale skoro pada, a temperatura nie sięga 15 st. w dzień...Przepis pochodzi ze wspomnianych już kiedyś licznych, luźnych karteczek mojej Mamy. Danie jest mega sycące i świetnie po nim rośnie brzuszek:P
Składniki:
Laska kiełbasy podwawelskiej
20 dag boczku wędzonego
1/2 żółtej i pomarańczowej papryki
Pomidor
Cebula
Kiszony ogórek
2 jajka
Mąka
Łyżeczka proszku do pieczenia
2 pieczarki
Starty ser żółty
Przyprawy (pieprz, mielona papryka, zioła prowansalskie, vegeta)

Boczek i kiełbasę kroimy w kostkę. Podsmażamy.
Dodajemy pokrojoną cebulę, papryki, pomidora, pieczarki i ogórka. Doprawiamy do smaku.
Z mąki, jaj i proszku do pieczenia przygotowujemy gęste, lane ciasto.
Kiełbasę z warzywami zalewamy ciastem. Gdy góra się zetnie, patelnię z daniem szybkim i zdecydowanym ruchem odwracamy "do góry nogami", tak aby omlet spadł ciastem na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wierzch posypujemy serem i wstawiamy na 10 - 15 min. do piekarnika rozgrzanego do 150 st.C.

Smacznego! 

czwartek, 13 maja 2010

Spaghetti z szynką w sosie śmietanowym

W dzieciństwie wciąż słyszałam wypowiedzi starszyzny osiedlowej: "A ta konkubina, tego Józka to taka wywłoka, pijaczka!", "No, a konkubent Baśki to kryminalista, mówię pani!". Babcia zawsze powtarzała: nie żyj czasem z chłopem na kocią łapę! Gdy byłam małą Nemusią "kocia łapa" kojarzyła mi się z domkiem czarownicy, a samo słowo konkubina wiało grozą i straszyło marginesem społecznym.

Dziś jestem dużą dziewczynką - konkubiną - żaden tam margines społeczny, zwykła klasa średnia. Żyję na "kocią łapę" - nie w domku z piernika, ale w małym, własnym M z konkubentem - Mr.T. który nie jest kryminalistą, leserem, pijakiem, lumpem. Od kilku lat tworzymy wesoły konkubinat :) Myślałam już, że te słowa odeszły do lamusa. Przecież świat poszedł na przód i mieszkanie bez ślubu nie gorszy już tak jak kiedyś. Niestety myliłam się.

Właśnie buszowałam po sklepie, kiedy zaczepił mnie sąsiad:
- Sąsiadka, wiesz kto się do nas sprowadził?
- No, młode małżeństwo - odparłam ogladając "dania gotowe do podgrzania - 5 min!"
- Jakie tam małżeństwo?! - zawył - KONKUBENCI!!!
- I? - popatrzyłam na niego odkładając fasolke "5 minutówkę" na półkę - Co z tego?
- Jak to co! Nie rozumiesz! Element się do nas wprowadza!
Oniemiałam...A on stał i czekał, aż pokiwam głową, przyklasnę i zrobię dwa salta.
- Sąsiadka! A co ty za syf chcesz kupić mężowi? Lepiej zrób sama fasolkę.
- Mężowi? - zaśmiałam się - Przecież my też ELEMENT jesteśmy!
Zabrałam fasolkę i poszłam do kasy zostawiając zaskoczonego sąsiada na środku sklepu.

Fasolki nie zrobiłam, bo element aspołeczny nie je takich dań;) Zdecydowałam się na przepis z Biedronki. Danie lekkie, acz zapychające głodne brzuszki konkubentów-elementów;P Sprostuję na koniec, że Babcia, która mnie tak straszyła "kocią łapą", oszalała na punkcie Mr.T i kiedy tylko może to rozpieszcza go rosołkami, klopsikami i innymi daniami kuchni śląskiej:)
Składniki:
500 g makaronu
8 plasterków szynki
30 dag pieczarek
Cebula
Ząbek czosnku
Jajko
200 g śmietany 30%
150 g startego żółtego sera
Natka pietruszki (dałam szczypiorek)
Przyprawy (pieprz, vegeta, sól, zioła prowansalskie, tymianek, oregano, bazylia, słodka papryka)
Oliwa z oliwek

Makaron gotujemy.
Szynkę kroimy w kostkę, pieczarki w plasterki. 
Podsmażamy pokrojoną cebulę, dodajemy pieczarki, szynkę i czosnek. Dusimy 10 min.
Śmietanę łączymy z jajkiem i serem oraz z przyprawami. Mieszamy i wlewamy na patelnię, do szynki. Gotujemy, aż sos zgęstnieje. 
Danie posypujemy szczypiorkiem (lub natką).

Smacznego!

niedziela, 9 maja 2010

Focaccia z dynią

Pierwsze koty za płoty:) Po kilku miesiącach czajenia się przy kuchennym blacie, znalazłam banalnie prosty przepis i spróbowałam swoich sił jako piekarz;) Ogłaszam: UPIEKŁAM SWOJE PIERWSZE BUŁKI!! Czapki z głów - Nemi szaleje:D Z podanych składników wyszło mi 6 sztuk. Bułeczki pięknie pachną, są kruche i szalenie łatwe w przygotowaniu:) W smaku przypominają pizzę - nic dziwnego, jest to bowiem rodzaj pieczywa będącego jej podstawą;P

Przepis pochodzi z miesięcznika "Świat Kobiety". Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym go nie zmodyfikowała:)
Składniki:
50 dag mąki pszennej (ciężko stwierdzić, czy akurat tyle dałam, mąkę daję na oko, w sumie kuchnia to nie apteka;)
150 - 200 ml ciepłego mleka (dałam 200 ml)
5 dag drożdży
Łyżeczka cukru
7 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki ziaren sezamu (nie znalazłam, dałam pestki dyni)
Szczypta soli
Dodatkowo dodałam: bazylię, zioła prowansalskie i tymianek

Odłóż trochę dyni do posypania, a resztę upraż na suchej patelni.
Drożdże rozetrzyj z cukrem, odrobiną mąki i ciepłego mleka. Zaczyn przykryj ściereczką i odstaw na 20 min w ciepłe miejsce.
Resztę mąki przesiej do miski, dodaj uprażone pestki dyni oraz sól. Dodaj wyrośnięty zaczyn, szczyptę ziół, wlej 6 łyżek oliwy. Wyrabiaj ciasto, dolewając resztę mleka. Uformuj kulę, włóż do miski, przykryj ściereczką i odstaw na 45 minut.
Ponownie wyrób ciasto, uformuj placuszki wielkości wnętrza dłoni. Ułóż je na natłuszczonej blasze, wierzch posmaruj oliwą. W cieście zrób palcami wgłębienia, posyp dynią. Piecz 30 min w 180 st.

Smacznego:)



środa, 5 maja 2010

Zapiekane warzywa

Słońce postanowiło dać sobie wolne, za oknami szaro i mokro. Aż z łóżka nie chce się wstać...Ziew! Udało mi się skończyć cały cykl Glena Cooka "Czarna Kompania" - historia zbrojnej drużyny, która szuka swojego domu, Khatovaru, po drodze wyżynając co się da:) Dużo magii i humoru:) Pierwszy raz usłyszałam o tym cyklu jeszcze w liceum, podczas weekendowych gier RPG. To były czasy trójściennych kostek, elfów i niezwykłej wyobraźni. Poznałam wówczas wspaniałe osoby, których ksywy były zaczerpnięte, właśnie z tego cyklu: Hagop, S.Tilgar, Jednooki, Goblin, Konował. I też mieliśmy własny Khatovar...czasem tęsknię za tamtymi czasami, dużo wolności, mało stresu (tylko na matmie:P) i wspaniali ludzi....imprezy do białego rana, stuk kostki, +5 do celności...było się i elfem-łucznikiem i zbuntowanym wampirem:) Ech...na starość staję się sentymentalna;)

Danie przygotowałam z tęsknoty za słońcem. Warzywa, warzywa i jeszcze raz warzywa. Mr.T milczeniem pominął brak wkładu mięsnego;) 
Składniki:
Ulubione warzywa (dałam pomidory, kalarepki, ziemniaki, paprykę, rzodkiewki, brokuła, marchewki, pieczarki, czosnek)
Przyprawy (pieprz, słodka papryka i zioła - tymianek, zioła prowansalskie, bazylia, oregano)
2 łyżki oliwy z oliwek
Sos:
2 łyżki musztardy
3 łyżki jogurtu naturalnego
3 łyżki majonezu
Przyprawy (pieprz, bazylia, oregano)

Warzywa myjemy, obieramy, kroimy (pomidory, pieczarki i rzodkiewkę możemy dać w całości) i wkładamy do torebki do pieczenia. Dodajemy oliwę i zioła. Torebkę zawiązujemy i energicznie potrząsamy. Widelcem nakłuwamy torebkę. 
Wkładamy na godzinę do piekarnika nagrzanego do 150 stopni. 
Składniki na sos mieszamy.

Podałam do tego białe wino półsłodkie i mieszankę sałat z gotowym vinaigrette (prezent od Teściowej;) - mniam!

Smacznego!