Dziś o smętnej Belli słów kilka. Obejrzałam wczoraj film, który DJ opisał słowami: "Koleś na nim ściąga koszulę, a ty słyszysz jak damska część widowni wzdycha". O tak, wzdychałam...z irytacji i ryczałam ze śmiechu. Mowa tu o drugiej części sagi o wampirach, wilkołakach i smętnej Belli, czyli "Zmierzch: Księżyc w nowiu". Film jest zdecydowanie za długi, za smętny, dialogi są nużące i jedynie co może widza w moim wieku podjarać, to świetne animacje wilków i walk pomiędzy wampirami:) Bella - główna bohaterka przez cały film: cierpi, wzdycha, chodzi z miną jakby usiadła na kolcu jeża, czym wkurza widza tak, że chętnie sam by ją życia pozbawił i tym samym popchnął akcję do przodu!! Biją się o tą smętną laskę kolesie z domalowanymi w Photoshopie klatami. Wilkołaka Bella rzuca (mówiąc mu, że go kocha (!!!), ale jak ma wybierać między nim a Patisonem-Ogórkiem, to woli tego drugiego. Cóż za klasa w zrywaniu!). Wampir, Patison-Ogórek, to dno kolejne, przez pół filmu smęci się jak smród po gaciach, a potem cierpi, a z nim widz, którego krew zalewa! Uch, jakbym miała kołek...Najlepsza scena? NAPISY KOŃCOWE!! Jak podsumował Mr.T: "Jakby Belli przymocować do nóg kamienie, wrzucić do wody i utopić, to by i wilki spokojnie biegały po lasach, wampiry by się gryzły między sobą, a film dałoby się obejrzeć".
Przepis na mango lassi znalazłam na Onecie, w dziale kuchni indyjskiej, podobno podaje się je po ostrych daniach. Bediqus próbowałeś coś takiego w Indiach??
Składniki:
Duży jogurt naturalny
Mango
Filiżanka cukru (dałam 5 łyżek)
2 filiżanki kostek lodu (zapomniałam:)
Alkohol (dałam 1/4 butelki wódki 0,2 l)
Mango obieramy i przecieramy blenderem.
Wszystkie składniki (bez lodu) wrzucamy do miksera i miksujemy na gładko.
Przelewamy do szklanek i uzupełniamy lodem.
Smacznego!
o tak.. zimny i orzeźwiający napój.. o jakże moja dusza teraz pragnie takiego ukojenia :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry i orzeźwiający....zapewni się :)
OdpowiedzUsuńHmm... Właśnie czytam książkę "Sól i szafran", i często wspominane tam lassi bardzo mnie zaintrygowało. Będę musiała spróbować, szczególnie, że dni robią się coraz cieplejsze...
OdpowiedzUsuńCo do filmu, to się nie wypowiem, bo nie widziałam. Za to przeczytałam trzy tomy i uważam, że jestem bardzo dzielna :P
ja jestem w trakcie czytania pierwszej czesci zmierzchu, i powiedzmy ze mam swoje wyobrazenia na temat bohaterow. zobaczymy czy film az tak mnie rozczaruje jak mowisz Nemi ;)
OdpowiedzUsuńfiliżanka cukru mnie przeraziła :-)
OdpowiedzUsuńlubię mango
nie lubię sztucznych filmów, nie oglądam
Bardzo przepraszam, kiedy ja tak powiedziałem ?:P to są insynuacje Proszę Pani :) Fajny przepis
OdpowiedzUsuńIwonko lód już się mrozi:) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńGin jesteś dzielna:) A opowieść Ci się podobała?
Ghalena Ciebie również proszę o ocenę, jak przeczytasz. Też mam tą książkę,ale póki co film mnie odstraszył dość skutecznie. Na szczęście widziałam już kilka kijowych adaptacji, więc mam nadzieję, że prozę da się strawić bardziej niż film ze smętną Bellą.
Asieja mnie też taka ilość cukru przeraziła, dlatego zmniejszyłam ją :) Proponuję wlać więcej wódki :D
Dobrze DJ, nie będę tutaj wspominała, że byłeś na tym gniocie w kinie:) Rozumiem, czego nie robi się dla kobiety :) hihihi:P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja biegnę ze szklanką :D
OdpowiedzUsuńNemi, piłam dziś lassi do śniadania ;) dobre, ale czekam na Twoją wersję.. z alkoholem, bo czegoś mi dziś brakowało ;)
OdpowiedzUsuńHa! Czyli jednak indyjskie;) Super! Ciekawa jestem czym Cię tam jeszcze karmią;)Z alkoholem jest pyszne;)
OdpowiedzUsuńMango lassi z alkoholem? Musi być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńTrochę brakuje mi w tym przepisie kardamonu... Poza tym to muszę spróbować taką wersję :) W Indiach obecnie niestety ciężko znaleźć mango lassi, to nie sezon na te owoce...
Jeszcze nie próbowałam z kardamonem, ale chętnie nadrobię zaległości:)
OdpowiedzUsuń