poniedziałek, 15 marca 2010

Szaszłyki

Wiem, oklepany temat, ale potrzebowaliśmy trochę kolorów z Mr.T. Zima trwa już o kilka dobrych tygodni za długo! Pomarańczowa i czerwona papryka, żółty ananas - kolory ciepłe, optymistyczne, dodające energii :) Byle do wiosny! 

Szaszłyków wyszło 14 sztuk i mimo solennych obietnic, że zostawimy kilka na następny dzień, nie mogliśmy się opanować:) Znikły tak szybko, jak się pojawiły. Przepis jest mojej Mamy, lekko go zmodyfikowałam.
Składniki:
2 piersi z kurczaka
Papryka pomarańczowa i czerwona
Kawałek boczku
Cebula
Oliwa z oliwek
Puszka ananasa
Przyprawy (bazylia, pieprz, oregano, tymianek, papryka ostra)


Piersi z kurczaka myjemy i kroimy na kawałki.
Przygotowujemy marynatę: oliwę mieszamy z ziołami i zalewamy nią pokrojone kawałki kurczaka. Odstawiamy na 30 min. do lodówki.
Kroimy paprykę, ananasa, cebulę i boczek w takie kawałki, abyśmy mogły nabić je bez trudu na patyczek.
Składniki nabijamy na patyczek do szaszłyka i kładziemy na wysmarowanej oliwą blasze (można blachę polać również marynatą). Pieczemy godzinę w 150 st.C.

Smacznego!

14 komentarzy:

  1. takie szaszłyki pełne kolorów i smaków
    to chyba nie tylko dla mnie przywołanie na myśl letnich wieczorów spędzanych przy grillu i smakołykach
    pyszne kawałki lata zimą:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak mięso :D nareszcie! :D a letni grill....ech...aż miło pomyśleć, że to już za parę miesięcy

    OdpowiedzUsuń
  3. I mnie się szaszłyki kojarzą z letnim grillowaniem, które bardzo lubię. Szaszłyki w domu zawsze robiłam na patelni, muszę spróbować w piekarniku:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ah grille, wakacje, ciepło, kolory, wakacje.. super sprawa. szkoda ze to tyle dioksyn.. ah znowu zboczenie mi się odzywa ;)
    hahaha!

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja poproszę 3 duże porcje, a na zboczenie w tej kwestii Iwonki nie zwracamy uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Iwonko uwielbiam Twoje zboczenie, ale czasem zastanawiam się czy Ty cokolwiek jesz! A o dioksyny się nie martw, zalejemy je C2H5OH :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Och dziewczyny, grill, słonko, działka, zero trosk i problemów, luz i odpoczynek :) Tego mi teraz trzeba :D Ale już za 1,5 m-ca wielkie majowe grillowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże, jak to pysznie brzmi (opis przygotowania) i wygląda. Ślina cieknie. Ale się jeszcze "odegram";)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nemi, oczywiście że jem, tzn. odżywiam się bo nie jestem niestety jak Stachurski który "żywi" się tylko światłem ;P hehe, żartuję, ja praktycznie wszystko wcinam, ale.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra Ivi, przekonałaś mnie że jadasz czasami;) A jakie pyyszności...mniam!!!

    Lisku-Pyśku Ty się szykuj na grilla :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Gotcha :)
    ... przybyłem, zobaczyłem ... zamlaskałem.
    Szaszłyczki uwielbiam pod każdą postacią, różne, różniste, o każdej porze roku.
    Smakowicie tutaj u Ciebie :)
    z kulinarnymi pozdrówkami

    OdpowiedzUsuń
  12. Serce me się raduje, że mnie odwiedziłeś:) Taki kucharz w moich skromnych progach:) Skaczę ze szczęścia:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  13. ... nie skacz za wysoko :D
    ... zgrabne nóżki źle wygladają w gipsie :) ;)
    .
    smaczne pozdróweczka :)
    .
    ps - spróbój może zrobić "szaszłyczki w koszyczkach" ... można wiecej "upchać") :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nóżka już była w gipsie tej zimy:) Więcej razy nie planuję:D Szaszłyki w koszykach brzmi rewelacyjnie:D

    OdpowiedzUsuń