poniedziałek, 8 lutego 2010

Fasolka szparagowa z oliwkami

Mr.T ogląda swój serial, ja zaszyłam się z kieliszkiem czerwonego wina Cellier des Dauphins, Cotes du Rhone. Dziś lekko melancholijnie. Zrobiłam krok ku lepszemu życiu, odchodzę na inne, bardziej zielone pastwisko, wypływam na szerokie wody. Moja pasja, mój żywioł, moje drugie "ja".

Przepis pochodzi z Onetu, musiałam dodać do niego kurczaka podsmażonego na oliwie, bo inaczej Mr.T, jak każdy szanujący się mięsożerca, nie zjadłby ani grama "zieleniny" :)


Składniki:

80 dag zielonej fasolki szparagowej (miałam jeszcze zamrożoną z wakacji!)
4 małe cebule (dałam 1 większą
Kilka czarnych oliwek bez pestek (dałam zielone, nadziewane anchois - polecam! Pyszne!)
Przyprawy (bazylia, oregano, zioła prowansalskie, pieprz)
1 szklanka bulionu
2 łyż. posiekanej natki pietruszki
Oliwa z oliwek

Fasolkę umyć.
Cebulę pokroić i zeszklić na oliwie.
Dodać fasolkę, doprawić. Podsmażyć.
Podlać bulionem i dusić pod przykryciem do miękkości.
Przed końcem duszenia dodać oliwki.
Całość posypać natką.

Smacznego :)

18 komentarzy:

  1. Nemi, tylko pozazdrościć Mr.T. że tak kobieta o niego dba, tak się poświęca i męczy z tym mięskiem :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewaga koloru zielonego nad mięsnym nadal u mnie pewien niepokój, ale przepis przetestuję w tym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak Mr.T ma ze mną jak w kulinarnym raju - hihihi:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Optykonie znowu rosnę w oczach:) Mam nadzieję, że nadmiar zieleniny Cię nie osłabi:P

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja poproszę i wino i potrawę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wrócisz z wojaży to Cię ugościmy i winem i potrawą:D Tylko nie siedź tam za długo, bo uschniemy z tęsknoty!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aye Aye M'am :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oliwki to zamach na smak normalnego czlowieka! Ni jestem fanem oliwek, ja bym zastapil je kukurydza...

    Byloby kolorowiej i smaczniej i zdjecie by tak nie straszylo...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bediqus kiedy wracasz?? Dłuuuży się :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Macio, ja Cię proszę Ty się odczep od zdjęć. Albo nie patrz na nie jak Cię przerażają/straszą. Nie jestem zawodowym fotografem, robię tak jak umiem i sprawia mi to radość, bo ważne jest mieć w życiu coś, co rozwiewa szarość dnia. A kukurydzy tam bym nie dała, bo to byłby dopiero zamach!

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem tak...lepiej przyzadzaj te potrawy, tak aby wygladaly smaczniej to zdjecia beda wychodzic...potrawa ma byc kolorowa i z wygladu soczysta...a te twoje? Wygladaja jak biedne podruby darmowych perfum...

    Wiecej fantazji kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  12. Macio nie wszystkie potrawy muszą kusić wzrokiem, skoro robię je na własny użytek. Są dobre, sprawdzone. Jak komuś się foty nie podobają to jego problem. A podróby perfum też mają swój urok. Poczekam na Twój blog i chętnie zobaczę Twoje fantazje.

    OdpowiedzUsuń
  13. macio, chrzanisz!
    mam jedno pytanie: jeżeli przyrządzasz jajecznicę z cebulką bo tylko taką lubisz, to specjalnie dodasz czerwonej papryki lub pomidora żeby było ładniej? a może polejesz ketchupem?
    każda potrawa ma swój charakterystyczny wygląd. Nemi robi NATURALNE zdjęcia, nie używa plastikowych dekoracji czy photoshopa tylko po to by zdjęcie było lepsze niż w rzeczywistości.
    czy próbowałeś kiedyś przyrządzić potrawę identyczną jak na zdjęciu z "wielkich" książek??? jeżeli tak, to przypuszczam że raczej marnie Ci to wyszło :P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj moich fantazji Nemi to bys nie chciala widziec...wiec uwazaj co piszesz...bo nie znasz dnia ani godziny a moj blog powstanie i bedzie ci lyso, gdyz ja, azalisz, powstane z prochu marnego i wybije sie ponad ta mozliwosci swych wlasnych percepcyjnych dokonan...

    OdpowiedzUsuń
  15. Iwonko...ja nie chrzanie, bo chrzanu nie ubie, bo jest gorzki piecze w gardle...no chyba ze w ogorkach konserwowych, tam daje smaku i aromatu...

    Poza tym, ja nie gotuje z ksiazek tylko ze sprawdzonych rodzinnych przepisow...

    Poza tym, jajecznicy z cebulka nie polewam ketchubem bo by mi leczo z tego wyszlo, a ja takich czarow nie lubie, to mi smierdzi harym poterem...

    Poza tym, bez foto szopa tez da sie obejsc i plastikowych ozdub, szopy lubia uciekac i gonic koty - takie fajne pregowane mortki maja. Plastikowych ozdub sie da jesc, chyba ze ktos zdesperowany jest i tak mu jakos sie uwidzialo...

    Naturalne zdjecia sa fajne, ale czym kolwiek mozna mozna je upiekszyc, nawet kawalkiem kalarepy jak masz ja w domu, okruchem pietruszki lub czyms fikusnym jak...fikus...

    OdpowiedzUsuń
  16. Macio, już Cię lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To sie bardzo ciesze Iwonko...bardzo mi milo z tego powodu...wiec zapraszam do siebie na bloga i tam tez chetnie poslucham komplementow...

    PS. Nemi ucz sie od kolezanki....hehe

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgadzam się z Ivi, zdjęcia robię tak jak wygląda potrawa. Programów upiększających nie używam, bo nie chcę Was okłamywać. I tyle, kropka.

    OdpowiedzUsuń