Ostatni weekend czerwca w Krakowie upłynął pod znakiem dużych imprez plenerowych: Wianków i Jarmarku Świętojańskiego. Ten ostatni trwał 4 dni i można było m.in. spróbować kuchni chłopskiej, samemu ukręcić powróz czy podziwiać średniowieczne mapy:) Nam najbardziej spodobały się wystawione zbroje i miecze:)
Punktem kulminacyjnym Jarmarku były pokazy umiejętności łuczniczych srogich Tatarów (w tym strzelanie do pęcherzów rybich, niestety w wyniku ich braku, musieli zadowolić się pomarańczowymi balonikami;) i walki na kopie mężnych rycerzy - ku uciesze zgromadzonej gawiedzi, pod koniec turnieju giermkowie je zapalili:)
Każdy mógł znaleźć coś ciekawego: spróbować swoich sił w tańcu dworskim, ulepić garnuszek, uwić wianek, obejrzeć pieczęcie książęce czy podpatrzeć pracę kowala;)
Wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, zasiedliśmy z kieliszkiem pysznej słodko-gorzkiej nalewki z grejpfruta. Przepis wyszperałam w książce "Okowita, przepalanki i nalewki", Andrzeja Fiedoruka, wyd. ZYSK i S-KA. Gorąco zapraszamy wszelkich miłośników domowych trunków na degustację:) Przepis dodaję do akcji organizowanej przez KasięDe "Letnie Orzeźwienie" i kuchennefascynacje "Domowy wyrób".
Składniki:
Litr soku wyciśniętego z grejpfrutów
Litr spirytusu
Sok grejpfrutowy powoli łączymy ze spirytusem - nie mieszamy!
Zamykamy (słoik, butelkę) i odstawiamy na tydzień.
Po tym czasie nalewka jest gotowa do spożycia. Powinna być mętna, ale nie filtrujemy jej.
Grejpfrutowej jeszcze nie piłam ale już sobie na nią stawiam fistaszka " do zrobienia " bo nie trzeba długo czekać, żeby spróbować ;D I jaki piękny kolorek :)
OdpowiedzUsuńświetne ta nalewka!
OdpowiedzUsuńsmak mnie intryguje. grejpfrutowej nie piłam.
uwielbiam takie wyjazdy, wycieczki. takie jarmarki.
mają w sobie niespotykany klimat ;]
kuchennefascynacje: właśnie ze względu na krótki czas oczekiwania spróbowałam się za nią zabrać:) Raczej należę do osób dość niecierpliwych:D
OdpowiedzUsuńKarmel-itka: uważam, że równie dobra będzie z pomarańczą lub z dodatkiem cytryny:)Na Jarmarku faktycznie było klimatycznie;)
Shy: o tak, ma moc:)
ej Nemi,ta nalewka musiała być zaje.. mocna, bo nawet róża zwiędła :P ależ ja jestem wredna :P
OdpowiedzUsuńi już widzę Ciebie w tej zbroi szarżującą na mnie za ten wpis :P:P:P
Świetna nalewka:)
OdpowiedzUsuńi dodatkowo moc jest;)
Ghalena: róża raczej jest w szoku jest od nadmiaru procentów;)
OdpowiedzUsuńJudik1119: moc obowiązkowo:)
tzn, niech Ci będzie, chciałam napisać że róża Ci się nawaliła :D
OdpowiedzUsuńpiłam kiedyś likier grejpfrutowy, takiej nalewki też chętnie bym spróbowała bo bardzo lubię te owoce
OdpowiedzUsuńZauberi: polecam!:)
OdpowiedzUsuńNo ja nie mogę jeść grejfrutów, bo jak się bierze leki, to nie można, ale bym się napił w innych okolicznościach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNalewka pewnie pyszna, a relacja bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńTjaryma: Życzę dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńMniamusne: bardzo dziękuję za miłe słowa:)
o mniammmmm, wszelkiego rodzaju nalewki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń