W moim domu rodzinnym z wakacjami nieodłącznie wiąże się poniższa potrawa. Niby można przygotować ją o każdej porze roku, korzystając z mrożonek, ale najlepiej smakuje właśnie teraz, kiedy świeże warzywa są na wyciągnięcie ręki. Robi się ją w mgnieniu oka, warto jednak wziąć większy garnek, gdyż potrawa lubi podwoić swoją objętość (jest to kwestia jakich użyjemy parówek). Oczywiście nie trzeba robić ją z mamutem, mnie osobiście najbardziej smakuje właśnie z tą odmianą;) Można również zagęścić sos dodając do niego zasmażkę.
Składniki:
6-8 parówek
30 dag fasolki mamut
Słoiczek przecieru pomidorowego
Przyprawy (pieprz, oregano, bazylia, chilli, zioła prowansalskie, tymianek)
Na zasmażkę: 2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej lub pół kostki margaryny/masła i 2-3 łyżki mąki pszennej
Myjemy, oczyszczamy i kroimy fasolkę.
Parówki kroimy w talarki.
Fasolkę gotujemy 15 - 20 minut, następnie dodajemy parówki i wszystko dalej gotujemy, aż do miękkości.
Dodajemy przecier pomidorowy oraz przyprawy. Chwilę jeszcze gotujemy.
Przygotowujemy zasmażkę i zagęszczamy sos.
Smacznego:)
Wyglada interesująco, lubię takie połączenia.
OdpowiedzUsuńMówią, że pasztet i parówki to największe zło. A ja od czasu do czasu lubię i parówki (ale tylko półdrobiowe sokołowskie jubilatki) i pasztet, chociaż tutaj najlepszy jest już robiony w domu ;-)
OdpowiedzUsuńMniam mniam :)
OdpowiedzUsuńKochany mężu, widzę że już znalazłeś pomysł na dzisiejszy obiad ;) Dzięki Nem za natchnienie mego chłopa :)
OdpowiedzUsuńtakie proste, a jakie wymyślne. Ja sama się przekonałam, że proste dania są najbardziej smakowite. Dziękuję za odwiedziny moich "ruskich", u Ciebie też znalazłam kilka inspiracji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę fasolkę, szczególnie taką świeżą:) A do dań z zasmażkami mam szczególnie sentyment, zawsze mi przypominają dom rodzinny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kubełek Smakowy: faktycznie nie wiadomo co się czai w parówkach, ale od czasu do czasu lubię je zjeść:)Czym by było życie bez odrobiny ryzyka;)
OdpowiedzUsuńBediqus: tak właśnie zareagował Mr.T jak spróbował danie;)
Ghalena: hahaha, dobre, dobre:) Przy okazji pochwalę Mr.T: danie praktycznie sam przygotował:)
Shy: polecam! Mam nadzieję, że K. będzie zadowolony:) Pozdrowieńka dla Was:)
Wilczyca: dziękuję za miłe słowa:) Lubię proste, szybkie aczkolwiek pożywne dania. Twoje ruskie przygotuję, bo tak mnie nakręciłaś postami, że tylko pozostaje zakasać rękawy:)
Andzia-35: wspomnienia z dzieciństwa są najcenniejsze:) Baw się dobrze na wyjeździe! :)
cieszę się, że tak działają te pierogi. Odnośnie parówek, ja czasem gdy mam ciasto drożdżowe i robię chaczapurii po swojemu, to z reszty ciasta robię zawijaki z parówkami i wychodzą takie bułki . Znajdziesz u mnie fotkę gdzieś przy wpisie o chaczapurii, bo pokazywałam no i ciasto się nie zmarnowało. Dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie i nieco kojarzy mi się z leczo :) choć parówki jadam rzadko, ale od czasu do czasu mam na nie ogromną ochotę :), ale najczęściej sięgam po cielęce, ze sprawdzonego źródła :) Zapisuję do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńhttp://wilczyca-mojemniam.blogspot.com/2011/07/przy-sobocie-pyszne-mniam.html
OdpowiedzUsuńżebyś mogła zobaczyć i nie musiał szukać. Miłej nocki
To teraz wyszło szydło z worka.. pewnie większość potraw przygotowywaliście razem lub sam Mr.T lub Ty a nie TYLKO TY :P Przyznaj się, które przepisy są jeszcze dziełem Mr.T :)
OdpowiedzUsuńBrawo, gratuluję że tak fajnie odnajdujecie się w kuchni :D HIHIHI
No proszę, świetny przepis na ekspresową fasolkę po bretońsku :)
OdpowiedzUsuńSuper!
Fasolkę to ja bardzo i sos pomidorowy również, ale parówkę odstawię, może dodam jakieś innej podsmażanej kiełbaski... Wtedy jak najbardziej:)
OdpowiedzUsuńWilczyca: dziękuję za link:) Pyszności tam zobaczyłam, że hohoho! Z drożdżowym ciastem tak podanych parówek nie robiłam, owijam je najczęściej we francuskie.
OdpowiedzUsuńGhalena: Mr.T najczęściej pomaga mi jako Degustator;) Ostatnio pilnował gołąbków, gdy ja próbowałam dostać się do domu omijając wszelkie roboty drogowe (grrr!!)
Ewelajna: o z kiełbaską to i ja spróbuję. Pewnie wówczas znane mi danie odkryję na nowo:)
A ja od razu pomyślałam o zupełnie innym mamucie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam