środa, 17 sierpnia 2011

Parówki z mamutem

W moim domu rodzinnym z wakacjami nieodłącznie wiąże się poniższa potrawa. Niby można przygotować ją o każdej porze roku, korzystając z mrożonek, ale najlepiej smakuje właśnie teraz, kiedy świeże warzywa są na wyciągnięcie ręki. Robi się ją w mgnieniu oka, warto jednak wziąć większy garnek, gdyż potrawa lubi podwoić swoją objętość (jest to kwestia jakich użyjemy parówek). Oczywiście nie trzeba robić ją z mamutem, mnie osobiście najbardziej smakuje właśnie z tą odmianą;) Można również zagęścić sos dodając do niego zasmażkę.


Składniki:
6-8 parówek
30 dag fasolki mamut
Słoiczek przecieru pomidorowego
Przyprawy (pieprz, oregano, bazylia, chilli, zioła prowansalskie, tymianek)
Na zasmażkę: 2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej lub pół kostki margaryny/masła i 2-3 łyżki mąki pszennej

Myjemy, oczyszczamy i kroimy fasolkę.
Parówki kroimy w talarki.
Fasolkę gotujemy 15 - 20 minut, następnie dodajemy parówki i wszystko dalej gotujemy, aż do miękkości.
Dodajemy przecier pomidorowy oraz przyprawy. Chwilę jeszcze gotujemy.
Przygotowujemy zasmażkę i zagęszczamy sos.

Smacznego:)


15 komentarzy:

  1. Wyglada interesująco, lubię takie połączenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówią, że pasztet i parówki to największe zło. A ja od czasu do czasu lubię i parówki (ale tylko półdrobiowe sokołowskie jubilatki) i pasztet, chociaż tutaj najlepszy jest już robiony w domu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochany mężu, widzę że już znalazłeś pomysł na dzisiejszy obiad ;) Dzięki Nem za natchnienie mego chłopa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. takie proste, a jakie wymyślne. Ja sama się przekonałam, że proste dania są najbardziej smakowite. Dziękuję za odwiedziny moich "ruskich", u Ciebie też znalazłam kilka inspiracji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę fasolkę, szczególnie taką świeżą:) A do dań z zasmażkami mam szczególnie sentyment, zawsze mi przypominają dom rodzinny.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kubełek Smakowy: faktycznie nie wiadomo co się czai w parówkach, ale od czasu do czasu lubię je zjeść:)Czym by było życie bez odrobiny ryzyka;)

    Bediqus: tak właśnie zareagował Mr.T jak spróbował danie;)

    Ghalena: hahaha, dobre, dobre:) Przy okazji pochwalę Mr.T: danie praktycznie sam przygotował:)

    Shy: polecam! Mam nadzieję, że K. będzie zadowolony:) Pozdrowieńka dla Was:)

    Wilczyca: dziękuję za miłe słowa:) Lubię proste, szybkie aczkolwiek pożywne dania. Twoje ruskie przygotuję, bo tak mnie nakręciłaś postami, że tylko pozostaje zakasać rękawy:)

    Andzia-35: wspomnienia z dzieciństwa są najcenniejsze:) Baw się dobrze na wyjeździe! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cieszę się, że tak działają te pierogi. Odnośnie parówek, ja czasem gdy mam ciasto drożdżowe i robię chaczapurii po swojemu, to z reszty ciasta robię zawijaki z parówkami i wychodzą takie bułki . Znajdziesz u mnie fotkę gdzieś przy wpisie o chaczapurii, bo pokazywałam no i ciasto się nie zmarnowało. Dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygląda ciekawie i nieco kojarzy mi się z leczo :) choć parówki jadam rzadko, ale od czasu do czasu mam na nie ogromną ochotę :), ale najczęściej sięgam po cielęce, ze sprawdzonego źródła :) Zapisuję do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://wilczyca-mojemniam.blogspot.com/2011/07/przy-sobocie-pyszne-mniam.html

    żebyś mogła zobaczyć i nie musiał szukać. Miłej nocki

    OdpowiedzUsuń
  10. To teraz wyszło szydło z worka.. pewnie większość potraw przygotowywaliście razem lub sam Mr.T lub Ty a nie TYLKO TY :P Przyznaj się, które przepisy są jeszcze dziełem Mr.T :)
    Brawo, gratuluję że tak fajnie odnajdujecie się w kuchni :D HIHIHI

    OdpowiedzUsuń
  11. No proszę, świetny przepis na ekspresową fasolkę po bretońsku :)
    Super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fasolkę to ja bardzo i sos pomidorowy również, ale parówkę odstawię, może dodam jakieś innej podsmażanej kiełbaski... Wtedy jak najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wilczyca: dziękuję za link:) Pyszności tam zobaczyłam, że hohoho! Z drożdżowym ciastem tak podanych parówek nie robiłam, owijam je najczęściej we francuskie.

    Ghalena: Mr.T najczęściej pomaga mi jako Degustator;) Ostatnio pilnował gołąbków, gdy ja próbowałam dostać się do domu omijając wszelkie roboty drogowe (grrr!!)

    Ewelajna: o z kiełbaską to i ja spróbuję. Pewnie wówczas znane mi danie odkryję na nowo:)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja od razu pomyślałam o zupełnie innym mamucie ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń