Dziś jestem dużą dziewczynką - konkubiną - żaden tam margines społeczny, zwykła klasa średnia. Żyję na "kocią łapę" - nie w domku z piernika, ale w małym, własnym M z konkubentem - Mr.T. który nie jest kryminalistą, leserem, pijakiem, lumpem. Od kilku lat tworzymy wesoły konkubinat :) Myślałam już, że te słowa odeszły do lamusa. Przecież świat poszedł na przód i mieszkanie bez ślubu nie gorszy już tak jak kiedyś. Niestety myliłam się.
Właśnie buszowałam po sklepie, kiedy zaczepił mnie sąsiad:
- Sąsiadka, wiesz kto się do nas sprowadził?
- No, młode małżeństwo - odparłam ogladając "dania gotowe do podgrzania - 5 min!"
- Jakie tam małżeństwo?! - zawył - KONKUBENCI!!!
- I? - popatrzyłam na niego odkładając fasolke "5 minutówkę" na półkę - Co z tego?
- Jak to co! Nie rozumiesz! Element się do nas wprowadza!
Oniemiałam...A on stał i czekał, aż pokiwam głową, przyklasnę i zrobię dwa salta.
- Sąsiadka! A co ty za syf chcesz kupić mężowi? Lepiej zrób sama fasolkę.
- Mężowi? - zaśmiałam się - Przecież my też ELEMENT jesteśmy!
Zabrałam fasolkę i poszłam do kasy zostawiając zaskoczonego sąsiada na środku sklepu.
Fasolki nie zrobiłam, bo element aspołeczny nie je takich dań;) Zdecydowałam się na przepis z Biedronki. Danie lekkie, acz zapychające głodne brzuszki konkubentów-elementów;P Sprostuję na koniec, że Babcia, która mnie tak straszyła "kocią łapą", oszalała na punkcie Mr.T i kiedy tylko może to rozpieszcza go rosołkami, klopsikami i innymi daniami kuchni śląskiej:)
Składniki:
500 g makaronu
8 plasterków szynki
30 dag pieczarek
Cebula
Ząbek czosnku
Jajko
200 g śmietany 30%
150 g startego żółtego sera
Natka pietruszki (dałam szczypiorek)
Przyprawy (pieprz, vegeta, sól, zioła prowansalskie, tymianek, oregano, bazylia, słodka papryka)
Oliwa z oliwek
Makaron gotujemy.
Szynkę kroimy w kostkę, pieczarki w plasterki.
Podsmażamy pokrojoną cebulę, dodajemy pieczarki, szynkę i czosnek. Dusimy 10 min.
Śmietanę łączymy z jajkiem i serem oraz z przyprawami. Mieszamy i wlewamy na patelnię, do szynki. Gotujemy, aż sos zgęstnieje.
Danie posypujemy szczypiorkiem (lub natką).
Smacznego!
lubię połączenie makaronu i sera żółtego :) wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńWspaniała kompozycja, brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńnie wiem co jest lepsze w tym blogu, przepisy czy te opowieści je poprzedzające :)
OdpowiedzUsuńsąsiedzka historyjka mnie rozbawiła. ludzie to jednak są..
OdpowiedzUsuńpysznie dzisiaj na Twoim talerzu. bardzo.
No sąsiadka...widać jak naszemu społeczeństwu słoma z butów wystaje - zresztą wystarczy popatrzeć na polityków. Dzięki za uświadomienie konieczności pójścia do wyborów by taki ELEMENT wykorzenić. A jedzonko pycha :)
OdpowiedzUsuńwkurza mnie jak ludzie wrzucają wszystkich do jedngo wora. tak łatwo jest oceniać innych, prawda ..
OdpowiedzUsuńinteresujący temat.
makaronik :) coś dla mnie i to z pieczarkami, chyba się skuszę!
OdpowiedzUsuńI miał rację pan. Konkubinat to jednak z plag współczesności, którą wiatr historii przywiał nam ze zdegenerowanego Zachodu (duża litera tylko z szacunku dla reguł naszego pięknego ojczystego języka, bo ten europejski, "postępowy" kurwidołek na szacunek bynajmniej nie zasługuje).
OdpowiedzUsuńPamiętasz, jaki nasz wspólny przyjaciel M.W. był nieszczęśliwy w konkubinacie? Wszystko zmieniło się, kiedy wstąpił na drogę związku małżeńskiego... Pamiętasz? Wspomnij jaki był kiedyś, a następnie popatrz, jaki jest teraz - to dumne lico, błysk w oku...
I dla Ciebie jest nadzieja. Masz jeszcze czas, by się opamiętać. Wiedz jednak, że tylko od Ciebie zależy, czy karzący palec Polskości unoszący się nad Twoją głową przemieni się w łagodną dłoń udzielającą błogosławieństwa.
Co do spaghetti. Nie jadam zachodnich potraw (ha! "potraw" chyba tylko z nazwy, bo każdy wie, że nawet polski pies by się tego nie chwycił, a co tu dopiero mówić o polskim Obywatelu). Dla prawdziwego Polaka tylko bigos, żur, kiełbasa i wzdęcia!
Pozdrawiam i powtarzam mądre słowa - nie lękajcie się, nadszedł czas opamiętania!
@Pan Optykon: powiało moherowymi babciami. Ja nie przypominam sobie, byśmy nie byli w Europie. O ile mnie pamięć nie myli to od początku Państwa Polskiego znajdujemy się w Europie.
OdpowiedzUsuńCo do opowiastki umoralniającej to mam pytanie: czy szanowny obywatel mieszka/ł z żoną przed ślubem?
Dziewczyny dziękuję za miłe słowa:)Mr.T mruczał później, że chce "klasyka" z mięsem i sosem pomidorowym;)Posłuchała jego marudzenia moja Mama(!!) i podarowała swojemu przyszłemu zięciowi cały pojemnik sosu, żebyście widziały jego radość. Ręce opadają...:)
OdpowiedzUsuńProve: staram się żeby i to i to;)
Bediqus: oczywiście, że trzeba iść na wybory, ale obawiam się, że myślenia niektórych się nie zmieni:/
Ghalena: najłatwiej jest obrzucać błotem innych - niestety. Ale co tam, sąsiad został spacyfikowany - wypytywał się Mr.T czy na pewno nie jest moim mężem;D
Pan Optykon: och, wiedziałam, że historia konkubinatu sprawi, że wyjdziesz ze swej nory i zaczniesz pouczać i prawić te wszystkie dyrdymały;)Kolegę M.W.pamiętam...przyznaję, że lepiej teraz wygląda;)Ale tylko tu się z Tobą zgodzę! O mój czas opamiętania się nie martw: jeszcze 4 m-c :D Hm...a już myślałam,że się nawróciłeś na Europę;P
Bediqus: Pan Optykon to specyficzny przypadek, chętnie poznałabym tą bidulę, która zdecyduje się zostać Jego połowicą! Zaznaczę, że mamy długą historię sprzeczek na tematy damsko-męskie. Pan Optykon uważa bowiem, że kobiety:
a-powinny robić w polu
b-powinny rodzić w polu
c-wracając do domu powinny oprócz dzieciaka wziąć wykopane wcześniej ziemniaki
d-i wrócić pokosić zboże
Też znam takie przypadki jak opisane powyżej. Oczywiście przypadki mężczyzn myślących że kobita to baba od wszystkiego, co bydzie siedzieć cicho i nic nie odpowie. Szanowny Panie Optykonie, chyba przespałeś kilkadziesiąt lat bo niestety takich kobiet możesz szukać jedynie w ksiązkach historycznych. Powodzenia :D!
OdpowiedzUsuńNemi: zostawmy Pana Optykona w czasach średniowiecza, gdzie utkwił mentalnie i nie może się wydostać.
OdpowiedzUsuń