poniedziałek, 22 lutego 2010

Pizza hawajska

Kilka tygodni temu podjęłam trudną decyzję. Od tygodnia zbieram jej żniwo. Jak jest? Zadziwiająco dobrze! Wysypiam się, mam czas na hobby, jestem odprężona, uśmiechnięta, odżyłam. Znalazłam czas dla siebie. Poszerzam swoje horyzonty, zaczęłam na nowo czytać prasę oraz książki branżowe. Mam czas na szlifowanie dwóch języków. Przez tydzień udało mi się załatwić kilka ważnych spraw, które odkładałam miesiącami. Staram się nadrobić zaległości towarzyskie;) I najważniejsze: mam czas dla najbliższych. Ofert pracy: 2 - nie mogę narzekać:)

Długo szukałam dobrego przepisu na pizzę. Kiedyś Julka podała mi fajny przepis, ale go zgubiłam:) Wreszcie taki, który udaje się w 99,99% przypadkach, znalazłam w czasopiśmie "Claudia". 
Składniki:
na ciasto:
30 dag mąki (zawsze daję więcej, podczas wyrabiania dosypuję, więc bezpieczniej przyjąć 50 dag)
Drożdże 30 g lub cała paczka (gdy da się całą ciasto będzie grubsze)
1/2 szkl. letniej wody
Szczypta cukru
Oliwa z oliwek
Dodaję jeszcze 1/2 szkl. mleka (podczas wyrabiania, jak ciasto jest "za suche") oraz przyprawy (bazylia, oregano, zioła prowansalskie, ostra papryka)

Drożdże mieszamy z wodą i cukrem. 
Gdy się rozpuszczą dodajemy mąkę i przyprawy. Wyrabiamy ciasto. Dolewamy mleko lub dosypujemy mąki - w zależności od potrzeby. 
Gdy ciasto nie będzie się kleiło do rąk, formujemy kulę i smarujemy ją oliwą. Odkładamy w ciepłe miejsce na ok. 30 min. Ciasto powinno w tym czasie podwoić swoją objętość.
Kładziemy kulę na wysmarowanej oliwą blasze do pieczenia i ręcznie rozciągamy, formułując potrzebny nam kształt.

Sos:
Puszka pomidorów
Przyprawy 

Miksujemy pomidory, podduszamy, doprawiamy.
Dodałam do sosu harissę :) 
Smarujemy ciasto sosem.

Wkład:
To co lubimy. Do tej pizzy dodałam podsmażone piersi z kurczaka, plastry ananasa, czarne oliwki, czerwoną paprykę, kukurydzę, cebulę i ser.
Pieczemy do 20 min. w 220 st.C. Oczywiście ser dodajemy pod koniec pieczenia:)

Smacznego!

niedziela, 21 lutego 2010

Pikantna baba ziemniaczana

Wczoraj z Sąsiadami wybraliśmy się na film "Sherlock Holmes". Nie nastawiałam się na super produkcję, ponieważ wcześniej słyszałam o nim negatywne opinie. Ponadto nigdy angielski dżentelmen, którego kreowano w serialu, nie przypadł mi do gustu. To już jednak przeszłość. Film był zabawny, akcja płynęła wartko, dzięki czemu nie wiało nudą. Watson i Holmes nie byli starymi prykami, ich dialogi były ironiczne i zgryźliwe. Historia była lekka, zagadki umiarkowane, a sama końcówka, aż się prosi o drugą część:) Podobał mi się obraz Londynu z czasów rewolucji przemysłowej - szary, brudny, ale nie ponury. Zapomniałam wspomnieć o muzyce! Radosna, skoczna, aż by się zatańczyło w sali kinowej:) Jak ładnie podsumował Sąsiad: "Film musiał się udać, skoro gra ćpun z dziwkarzem" :)   

Przepis pochodzi z "Wielkiej Księgi Kucharskiej" wyd. Axel Springer. Jeżeli zdecydujecie się z niego skorzystać, polecam dodać przynajmniej 50 dag mięsa mielonego.
Składniki:
1 kg ziemniaków
Cebula
Jajko
25 dag mięsa mielonego (kupiłam indycze)
Kajzerka
Pół szklanki mleka
10 dag wędzonego boczku
2-3 ziarna ziela angielskiego (nie miałam, dałam za to dużo oregano, bazylii, pieprzu, mielonej czerwonej papryki oraz przyprawy do dań z ziemniaków)
Masło
Bułka tarta

Bułkę namoczyć w mleku, odcisnąć.
Cebulę i ziemniaki obrać, zetrzeć na tarce o małych oczkach, dokładnie odcisnąć na sicie i przełożyć do dużej miski. 
Dodać namoczoną bułkę, mięso mielone, jajko i przyprawy. Dokładnie wyrobić.
Okrągłą formę z kominem (brak, u mnie wystąpiła keksówka) posmarować masłem i posypać bułką tartą. Przełożyć przygotowaną masę. 
Na wierzch ułożyć plasterki wędzonego boczku.
Piec godzinę w 200 st. C.

Smacznego!

piątek, 19 lutego 2010

Pasta serowa z bazylią

Zastanawiałam się gdzie chciałabym jeszcze pojechać zagranicę. Znalazłam kilka interesujących miejsc:) Kto wie, może jedno z nich będzie naszym celem podróży poślubnej;) Uwielbiam podróżować, poznawać historię danego kraju, ale przede wszystkim interesuje mnie to, co podają na talerzu:) Może dlatego od kilkunastu lat z każdego wyjazdu przywożę jedzenie! :)

Z Hiszpanii - wino :) Mam ogromną słabość do półwytrawnych! Pierwszy raz jadłam kalmary i małże.
Ze Słowacji - cały asortyment alkoholu oraz słodyczy! I pistacje!!
Z Anglii i Szkocji - herbatę, dawno nie piłam tak dobrej! 
Z Włoch i z Grecji - wino! A jakże :)
Z Turcji - wino (hihihi) i oliwę z oliwek. Pierwszy raz spróbowałam baraniny, ale jakoś za nią od tego momentu nie przepadam:)
Z Tunezji - wino (no ba!), oliwę z oliwek, przyprawy (w tym szafran!), zestaw herbat (karmelowa -mmm pycha!) oraz daktyle i kaszę kuskus :)
Z Francji - wino i sery! W sumie tym mogłabym się tylko żywić:) Ostatnio dostałam w prezencie ser, którego nazwa po polsku brzmi: "Szalet"! Jeżeli gustujecie w kremowych serach o intensywnym zapachu, gorąco polecam! (Intensywne, to mało powiedziane - Mr.T). Przywieźliśmy również oliwę z oliwek, przyprawy, kaszę kuskus, tabule, pistacje, przepyszne czekolady oraz suszoną kiełbasę. Po raz pierwszy spróbowałam krewetek, ślimaków, zupy rybnej oraz muszli św. Jakuba, których bardzo mi brakuje.

Ciekawe co przywiozę z kolejnej wyprawy:) WINO I OLIWĘ :)

Przepis jaki podaję poniżej powstał na prośbę Mr.T, który ostatnio zagustował w pastach serowych:)
Składniki:
Paczka twarogu półtłustego
4 łyż. jogurtu naturalnego
Kilka listków świeżej bazylii 
Przyprawy (pieprz, oregano, zioła prowansalskie, bazylia, tymianek, vegeta, ostra papryka)

Drobno rwiemy listki bazylii.
Wszystkie składniki mieszamy.

Smacznego:)

czwartek, 18 lutego 2010

Rodzynki w czekoladzie

Skończyłam wczoraj najnowszą powieść S.Kinga "Ręka Mistrza". Rewelacja! Stawiam ją tuż za cyklem przygód rewolwerowca Rolanda ("Czarna Wieża"). Opowieść jaką snuje mistrz horrorów jest może miejscami troszkę za długa, ale gdy akcja przyśpiesza...czyta się ją jednym tchem! "Ręka Mistrza" to kolejna książka w moim życiu, przy której czytaniu odczuwałam lekki niepokój (by nie powiedzieć, że miejscami się bałam - hahaha:) Duży plus dla autora, że zrezygnował z krwawych opisów!

Udało mi się uporządkować rzeczy na regale (projekt: Mr.T:) Nie zdawałam sobie sprawy ile mamy książek, gier i kser! Teraz wszystko leży w idealnym porządku:) Dla relaksu po ciężkim fizycznie dniu, popijam "Sole del Moldova" - zasłużyłam :) Pod ręką mam kolejną fascynująca powieść, tym razem w klimatach sf: gwiazdy, statki, lasery i takie tam bajery:) Jack McDevitt "Polaris". Rany...wreszcie mam czas na czytanie:) Mam taki miły rytuał z rana: po śniadanku o 6:30 z Mr.T, wskakuję na godzinę do łóżeczka i czytam, czytam, czytam:) Póki mam czas:P

Przepis zrobiłam na Walentynki:) Coś słodkiego i z alkoholem:)
Składniki:
Paczka rodzynek królewskich
0,2 l wódki (spokojnie można kupić spirytus)
Tabliczki mlecznej czekolady (może być i gorzka)

Rodzynki nakłuwamy igłą lub wykałaczką i zalewamy wódką. Odstawiamy na dwie godziny.
Czekoladę topimy w kipieli wodnej (czyli na garnek z gotująca się wodą wsadzamy miskę, do niej wsypujemy pokruszoną czekoladę i czekamy aż się rozpuści).
Rodzynki zanurzamy w czekoladzie, przekładamy na talerz i dajemy do lodówki.
Można do masy czekoladowej wlać trochę wódki w której moczyły się rodzynki.

Smacznego:) 

wtorek, 16 lutego 2010

Szybka fasolka

To danie zrobiłam podczas ostatniej fazy remontu, kiedy liczył się czas i każda para rąk do pomocy. Sąsiad jesteś wielki! :) Jeżeli zdecydujecie się kiedyś wypróbować danie, zalecam dodanie ok. 2 szklanek wody.

Przepis pochodzi z kolejnej ręcznie zapisanej kartki znalezionej w książce kucharskiej mojej Mamy.

Składniki:
2 puszki czerwonej fasoli
Cebula
2 laski wiejskiej kiełbasy lub 300 g boczku (wybrałam opcję z kiełbasą)
Koncentrat pomidorowy
Przyprawy
Szklanka wody

Cebulę pokroić i podsmażyć.
Dodać pokrojoną kiełbasę.
Dodać odsączoną fasolę, koncentrat. Podlać szklanką wody (polecam 2) i dusić.
Doprawić do smaku.

Smacznego!

poniedziałek, 15 lutego 2010

Muszelki w sosie pieczarkowym

Skończyliśmy remont! :) Całe mieszkanko wygląda odlotowo i nabrało charakteru :) Teraz tylko mam latanie ze ścierą i ostatnie porządki :) Zapraszamy gorąco do odwiedzin :)

Podczas spaceru z Mr.T, zauważyliśmy dużą wronę. Ptaszysko popatrzyło na mnie, otworzyło swój dziób wykrakało: "KRA". Powiedziałam, do Mr.T, że to zły znak, że coś się stanie strasznego. Popatrzył na mnie uważnie i...zaczął się śmiać. Nie mógł uwierzyć, że kraczące wrony zwiastują nieszczęście! Wypytał mnie dokładnie, gdzie słyszałam takie rewelacje. No jak to gdzie! W każdym horrorze jak krakają wrony to COŚ się czai na biednego człowieka, w balladach i powieściach z dreszczykiem te ptaszyska zwiastują pecha! Mr.T prawie popłakał się ze śmiechu i oznajmił, że po pierwsze mam nie przypisywać znaczeń metafizycznych stworzeniom, które ich nie mają (na pewno?? [NA PEWNO - przyp.Mr.T]), po drugie - to jedno biedne "KRA" jest dawno spóźnione i nieaktualne, bo już się zdążyłam dwa razy połamać [na taką Łamagę to stado wron krakających cały rok i tak by nie wystarczyło - przyp. Mr.T], a po trzecie ta wrona to nie wrona, tylko gawron :) Ponadto Mr.T stwierdził, że gdyby był gawronem i gdyby tak siedział na gałęzi i śnieg by mu sypał na łebek i łapki by mu marzły, to z samej frustracji, patrząc na mnie, ubraną w ciepły kożuszek, też by zrobił: "KRA" :)

Bediqus dziś wyleciał :( Odliczamy dni do powrotu!! A raczej do wyjazdu Ghaleny - hahaha :P

Przepis pochodzi z jednej z tysięcy odręcznie napisanych karteczek, jakie składuje moja Mama :)
Składniki:
400 g ugotowanego makaronu (muszelki, wstążki)
400 g pieczarek
2 strąki czerwonej papryki
1,5 łyżki mąki
Cebula
150 g szynki
Łyżka masła
1/2 szklanki śmietanki
Szklanka bulionu
Sok z cytryny
Natka pietruszki (dałam świeżą bazylię)
Przyprawy

Pieczarki obrać, pokroić w plasterki. Skropić sokiem z cytryny, aby nie ściemniały.
Ugotować makaron.
Cebulę posiekać i podsmażyć z pieczarkami. 
Dodać przyprawy i mąkę. Dusić podlewając szklanką bulionu.
Dodać pokrojoną w paski szynkę i paprykę. 
Dodać śmietankę i zagotować.
Wymieszać z ciepłym makaronem.
Posypać natką (w moim przypadku bazylią:)

Smacznego!

czwartek, 11 lutego 2010

Amerykańskie czekoladowe naleśniki

Nie mam ręki do kwiatków:( Dziś odkryłam, że kaktusik, który raptem miałam rok, padł. Dosłownie, przewrócił się w doniczce na jedną stronę i padł...Mr.T patrząc na mnie z wyrzutem stwierdził, że coś go zjadało od środka. Fakt, kaktus zapadł się i padł. Mam jednak nadzieję, że nic go nie podjadało!

My też padamy bo remont męczy, ale bardziej wykańcza sprzątanie!

Przepis pochodzi z Onetu. Jest to danie dość lekkie i słodkie. Naleśniczków wyszło 12.
Składniki:
1 szklana mąki 
7 łyżeczek cukru 
5 łyżeczek kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Białko
Szklanka mleka
3/4 szklanki jogurtu naturalnego
1/2 torebeczki cukru waniliowego
Bita śmietana
Olej
Szczypta soli

Wymieszać mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sól, cukier oraz cukier waniliowy.
W innym naczyniu wymieszać białko, mleko, jogurt. Dodać do suchych składników i zmiksować na gładką masę. Odstawić na 30 min do lodówki.
Na gorącym oleju smażyć małe naleśniczki.
Podawać z bitą śmietaną.

Smacznego:)



 

środa, 10 lutego 2010

Kawa z rumem

Zaczęliśmy trzecią fazę remontu:) Na ścianach mamy samo "jedzenie": słodki melon, łosoś, jasna brzoskwinia oraz złocisty szafran. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego PR-owcy wciskają nam takie smakowite nazwy. Może się dobrze kojarzą? :) Szafran z czymś pomieszamy, z czymś czerwonym albo bordowym. Pewnie się będzie nazywało: kusząca wiśnia, ostra czereśnia albo diabelska papryka:)

Ghalena jest w szpitalu (moc pozdrowień i buziaków od nas!), miała dziś operację, uśpili ją. I co po przebudzeniu napisała? Lakonicznie wspomniała, że czuje się ok, po czym...rozpisała się o nagich męskich klatach, jakie się jej śniły:) Hahaha! Widać, że dziołcha wraca do zdrowia:) A swoją drogą, takie klaty...mmmm...Nemuś pora spać - hihihi:)

Nie pamiętam skąd pochodzi przepis, ale jest pyszny i lekko rozweselający (śmiech rośnie proporcjonalnie wraz z ilością alkoholu)

Składniki:

Filiżanka naparu z kawy (czytaj: zwykła kawa w kubku jaką się pije co rano)
Cukier (nieobowiązkowo)
Rum (niby kieliszek, ja dałam dwa:)
Bita śmietana
Czekolada lub cynamon (u mnie zabrakło)

Kawę posłodzić, wlać rum.
Przyozdobić bitą śmietaną i udekorować startą czekoladą lub cynamonem.

Smacznego :)

poniedziałek, 8 lutego 2010

Fasolka szparagowa z oliwkami

Mr.T ogląda swój serial, ja zaszyłam się z kieliszkiem czerwonego wina Cellier des Dauphins, Cotes du Rhone. Dziś lekko melancholijnie. Zrobiłam krok ku lepszemu życiu, odchodzę na inne, bardziej zielone pastwisko, wypływam na szerokie wody. Moja pasja, mój żywioł, moje drugie "ja".

Przepis pochodzi z Onetu, musiałam dodać do niego kurczaka podsmażonego na oliwie, bo inaczej Mr.T, jak każdy szanujący się mięsożerca, nie zjadłby ani grama "zieleniny" :)


Składniki:

80 dag zielonej fasolki szparagowej (miałam jeszcze zamrożoną z wakacji!)
4 małe cebule (dałam 1 większą
Kilka czarnych oliwek bez pestek (dałam zielone, nadziewane anchois - polecam! Pyszne!)
Przyprawy (bazylia, oregano, zioła prowansalskie, pieprz)
1 szklanka bulionu
2 łyż. posiekanej natki pietruszki
Oliwa z oliwek

Fasolkę umyć.
Cebulę pokroić i zeszklić na oliwie.
Dodać fasolkę, doprawić. Podsmażyć.
Podlać bulionem i dusić pod przykryciem do miękkości.
Przed końcem duszenia dodać oliwki.
Całość posypać natką.

Smacznego :)

niedziela, 7 lutego 2010

Przekąska

O tym, że data ważności na produkcie jest bardzo ważna wie każdy. Ja również, ale nie przypuszczałam, że należy sprawdzać ją nawet na butelce wody mineralnej! W Carrefourze na Witosa, w Krakowie, kupiliśmy wodę mineralną niegazowaną Żywiec Zdrój, której data przydatności do spożycia upłynęła...04.09.2009! Bez komentarza!

Znacie The Squad? Jeżeli nie, szybko nadróbcie zaległości:) http://www.vimeo.com/9104297 Chłopaki podbijają Polskę :P

Przepis na przekąskę pochodzi z ulotki, z "Biedronki", jest bardzo łatwy, dlatego go przygotowałam, jak ściągnęli mi gips, mimo iż Mr.T próbował zablokować kuchnię i zmusić mnie do odpoczynku:) 


Składniki:
Opakowanie ciasta francuskiego
4 parówki
4 duże plastry sera
4 plastry szynki
Jajko

Parówki zawijamy w plasterki szynki i sera, a następnie w ciasto francuskie. 
Wierzch smarujemy rozkłóconym jajkiem. 
Pieczemy 10 - 12 min w piekarniku rozgrzanym do 220 st. C. 

Smacznego:)

poniedziałek, 1 lutego 2010

Pasta serowa

Wiem, temat oklepany, a poniższy przepis dość banalny:) Jednak umieszczam go dlatego, że to było ostatnie danie, jaki udało mi się przyrządzić w ciągu ostatnich dwóch zagipsowanych tygodni. Cieszyłam się jak przysłowiowy mały Kazio:)

Spotkał mnie zaszczyt: Pan Optykon ugotował meksykański bigos :) Normalnie urosłam w oczach:) Takie wiadomości dodają człowiekowi skrzydeł:) Hihihi!


Składniki:
1/2 papryki czerwonej, pomarańczowej i zielonej pokrojonej w kostkę
Kostka twarogu półtłustego
Przyprawy (bazylia, oregano, zioła prowansalskie, vegeta, pieprz)
3 łyżeczki jogurtu naturalnego

Składniki mieszamy :)

Smacznego :)